środa, 3 stycznia 2007

Kontynuując.

Rozważania bezpłciowe o naturze ludzkiej.

Jak to się dzieje, ze ludzie tak doskonale potrafią udawać? Nie żywiąc do kogoś sympatii traktować go jak kolegę? Jak to jest, że kilka lat znajomości, wspólnych wakacji i wielogodzinnych rozmów nie zobowiązuje w żaden sposób do lojalności? Nie mam na myśli lojalności, która wyklucza formy sprzeciwu, ale takiej, która zobowiązuje do rozwiązywania niewygodnych spraw w cztery oczy.
Nie mogę tego pojąć. Jak jeden człowiek może mieć taki ogromny potencjał do zmiany nastawienia. Może zaznacza w kalendarzu dni: dziś nie lubię ciebie, a jutro on będzie be.
Jak, jak, jak?

Brak komentarzy: